sobota, 27 marca 2010

Było - minęło

19.03.2010

Och, jak za dawnych czasów, wybrałam się do Głośnej. Albo raczej do miejsca, które kiedyś było Głośną.

Pamiętam ostatni dzień, kiedy Głośna była otwarta. Przyszłam pochlipać na pożegnanie. Wyprzedawali książki.
Za śmieszną cenę kupiłam "Zbyt głośną samotność".
"Zbyt głośna samotność" jest o człowieku pracującym przy prasie hydraulicznej, chowającym co lepsze książki do swojej kolekcji.
Pewnego dnia w mieście otworzono nową, wydajną prasę, gdzie masowo zaczęto przerabiać książki na makulaturę. Gdzie nikt już nie pochylił się nad co piękniejszymi pozycjami. Życie.

O ironio...

I tak oto Głośna została zmieniona w kolejny komercyjny szit.

Tyle że Głośna nie była jakimś archaicznym miejscem... była po prostu inna.
Alternatywna. Czasem na siłę, ale przynajmniej można było siedzieć godzinami bez zamawiania niczego.
Można było spokojnie poprosić kogoś o papierosa i przeważnie wynikała z tego ciekawa dyskusja.
Ta odrobinę wymuszona alternatywność powodowała, że ludzie byli otwarci. Tu można było. Mogłam ściągnąć buty i leżeć sobie na kanapie.
Matko! Gdzie indziej można by zobaczyć filozofa w fartuchu, piekącego szarlotkę w prodiżu? XD
Gdzie indziej sprzedawca nabijałby się z mojego gustu książkowego a barman patrzyłby się z politowaniem na to jak zamawiam wielką, słodką kawę, która jest wręcz zaprzeczeniem kawy.

Tu mi nawet to upolitycznienie tak nie przeszkadzało.

- Z czego się śmiejesz?
- Z tej książki... co to kurna za moda na ten gender?
- ?
- No spójrz na to! Właśnie się dowiaduje, że wcale nie jestem kobietą. Co za sranie w banię...
- Uuuu... Ale w tym miejscu nie mów o tym tak otwarcie... :P

(Właśnie odpalili California dreaming. Ten dzień jest dziwny... phi. wyłączyli w połowie i puścili jakieś komercyjne nucenie o miłości... macie czasami wrażenie, że życie składa się z metafor?)

I tak oto siedzę na ładnej, kremowej kanapie.
Patrzę na ściany, gdzie nie ma już ani zdjęć z Afryki, ani nagich kobiet z świńskimi ogonami. Nie ma już na podłodze plamy stworzonej przez Damiana, kiedy mu się ocet balsamiczny wylał.
Nie ma ekranu - jest telewizor.
Nie mogę się odwrócić i krzyknąć: Maaaarciiiiin! Co to za piosenka?! (- Sprawdź sobie, przecież laptop leży obok Ciebie! - Ha! Wiedziałam, że Amelia! - To po co się pytałaś? XD)

Że też jeszcze nie nauczyłam się przyjmować na spokojnie tego, że wszystko mija.
Piję latte. Nie powiem - nawet dobre.
Posiedzę tu jeszcze trochę - zawsze miałam częściowo masochistyczne zapędy.
A potem już nie wrócę.

- Będzie dobrze!

______________________________

27.03.2010

Jakiś czas temu stwierdziłam, że ta Polska nie jest taka zła - mamy Trójkę.
Trójkę, której słuchałam od dzieciństwa, która nie dała się sprzedać, która ma tyyyyle wartościowych audycji...

Potem udupili Skowrońskiego.

A teraz?!
Jacek Sobala został dyrektorem - kto to jest??
Co to za muzyka??
O co chodzi??
Karnowski??


http://www.polskieradio.pl/trojka/aktualnosci/default.aspx?id=147252


WTF????

Dzisiejszy Raport o stanie świata okazał się być ostatnim.

K****!

Dzisiaj będzie gorzko:

http://www.youtube.com/watch?v=6nobXXS9tLI&feature=related

(Błagam... byle bym na starość nie stała się zgorzkniałą, rozczarowaną życiem tetryczką...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz