czwartek, 27 sierpnia 2009

Problemy Trzeciego Świata...

...czyli temat - rzeka.

Pierwszym, poważnym problemem jest manipulacja w mediach, sprowadzająca problemy Trzeciego Świata do problemu głodu. Watykan poparł ostatnio prace nad żywnością modyfikowaną genetycznie, uzasadniając tę decyzję możliwościami na wykarmienie Krajów Trzeciego świata. Jednak na skalę światową mamy nadprodukcję żywności, a problem leży jedynie w jej dystrybucji. Jak to jest, że największym eksporterem zboża w Afryce jest Etiopia? Ma to miejsce właśnie ze względu na problemy, których Watykan i wiele instytucji nie bierze pod uwagę. Że za produkcję i dystrybucję największej ilości żywności odpowiadają koncerny. Na genetycznie modyfikowanej żywności, tak popularnej już w Stanach, kraje uboższe najmniej skorzystały.

Kolejnym problemem są formy pomocy. Nie dociera do nas, że dostarczanie worków z ryżem, mimo że często ratuje ludziom życie, na dłuższą metę przyzwyczaja je do bierności i uzależnia od tej oto pomocy. Lepiej skupiać się nie na rozdawnictwie żywności, ale na tworzeniu warunków rozwoju, budowaniu infrastruktury i tworzeniu miejsc pracy. Ale nie miejsc pracy w zagranicznych koncernach, zaniedbujących podstawowe prawa pracownicze. Chodzi aby dawać tym krajom możliwość rozwijania własnego przemysłu i rolnictwa, albo pracy w godnych warunkach (i znowu ten fair trade :))Chodzi o to, żeby budować studnie, szkoły, dostarczać materiały do nauki. Nawet jeśli taka pomoc dostarczana jest do Krajów Trzeciego Świata, to jest ona nieporównywalnie mała do wyzysku prowadzonego przez korporacje, niszczące naturalne środowisko, eksploatujące wszelkie zasoby, z czego zysk tak naprawdę idzie do ich kieszeni.

Mówi się często o tym, że czarni są z natury leniwymi nierobami. Coś w tym jest, że mają inną mentalność. Problem w tym, że warunki afrykańskie do pewnego momentu pozwalały jedynie na prowadzenie koczowniczego trybu życia. Wszelkie działania podejmowane były nie z myślą o jutrze, tak nieprzewidywalnym, że aż nieistotnym, ale o tym co teraz. Nie budowano nic trwałego, porządnego, dlatego że w krótkim czasie może nadejść susza, gleba może się wyjałowić, zabraknie żywności dla siebie i bydła, i znowu trzeba będzie się przenosić. Planowanie nie miało najmniejszego sensu. Pozostałości po okresie koczowniczym, są obecne do dziś w mentalności wielu Afrykanów...

Konflikty między plemionami. To prawda, że są obecne nie od dziś, jednak zastanówmy się, dlaczego teraz są aż tak poważnym problemem. Przyjrzyjmy się mapie politycznej Afryki:

Większość granic, ustanowionych przez kolonizatorów, nie brała w ogóle pod uwagę rozmieszczenia danych plemion. Ciach - poodcinane jak od linijki.
Po dekolonizacji, dawne konflikty zostały nasilone nie tylko przez bezmyślnie rozmieszczone granice, ale również przez politykę krajów rozwiniętych, dążącą do wzmagania danych konfliktów, aby osłabić pozycję polityczną państwa. W dodatku można się nieźle dorobić na dostarczaniu broni do krajów Trzeciego Świata.
Konflikt Rwandyjski zaczął się tak naprawdę chłopskim powstaniem Hutu w 1959 roku. Hmm... Pomyślmy... Czy to nie aby Tutsi była społecznością bardziej świadomą i wykształconą? Czy to aby nie był okres, kiedy po Afryce przechodziła fala niepodległościowa? Czy to aby nie było na rękę Belgom, którzy podjudzali Hutu do walki, aby zyskać na czasie i osłabić Tutsi, z którymi do tej pory współpracowali (a raczej - których wykorzystywali), ale nagle stali się zbyt poważnym zagrożeniem? Kto jest dzisiaj tego świadomy? Kto jest świadomy, że konflikt ten przeniósł się do Konga i trwa do dzisiaj? Że około 5 milionów osób zginęło w Kongu ciągu ostatnich lat...
Dlaczego media o tym nie trąbią?
Niemodny temat? Niewygodny? Na jaki skandal trzeba czekać, żeby poruszyć daną tematykę?
Ile jest jeszcze takich sytuacji, o których nie mamy zielonego pojęcia?

Tekst o tej samej tematyce, napisany przez Kapuścińskiego:
http://www.tygodnik.com.pl/apokryf/10/kapuscinski.html
W wielu elementach się pokrywa - w końcu to teksty Kapuścińskiego są dla mnie największą inspiracją. Ale oczywiście porusza wiele istotnych, pominiętych przeze mnie, problemów.

2 komentarze:

  1. Ech... Ola Ola. Prosiłbym o odrobinę dystansu, zwłaszcza w sprawie tych okropnych globalnych korporacji, których celem jest zniszczenie i zniewolenie świata. Bardzo mi przykro ale jak Afrykanie chcą praw pracowniczych to niech sobie je wywalczą albo jak im warunki pracy nie sprzyjają to niech nie pracują, proste. To że nie mają wyboru to ich problem bo zwyczajnie nie potrafią sobie stworzyć własnego przemysłu.

    Co do worków z ryżem, one nie sa potrzebne Afryce za to niezbędne Europie. Gdy Europejczyk wysyla swoją paczkę uncle bensów do Afryki to twierdzi, ze ma czyste sumienie bo w koncu pomaga skoro jest bogatszy.

    btw calkiem w porządku blog, tyle że nie zgadzam się z nim w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czy masz świadomość tego - jakim prawem te korporacje wchodzą do państw Trzeciego Świata?

    Dany kraj, aby otrzymać "pomoc" od MFW, jest zobowiązany do otwarcia swoich rynków na kapitał zagraniczny. Jeśli się nie zgodzi, wypada z gry. Po otworzeniu rynków dochodzi do prywatyzacji firm i banków. Upada mały, lokalny przemysł, tym bardziej że po sprywatyzowaniu banków lokalni przedsiębiorcy mają o wiele mniejsze szanse na dostanie kredytów.
    Czasami kraje Trzeciego Świata zmuszane są do otwarcia na nieograniczone spekulacje kapitałowe, co również doprowadziło do upadku rodzimych walut i gospodarek w wielu krajach Ameryki Łacińskiej.
    Co do "niech sobie wywalczą prawa pracownicze", przybliżę strategię coca-cola company, która, jak podaje Amnesty International (i nie tylko) dopuściła się nawet morderstw członków związków zawodowych w Kolumbii, którzy próbowali walczyć o godne warunki pracy.
    A co do "jak im warunki pracy nie sprzyjają, niech nie pracują, proste". To chciałabym nadmienić, że jedyną alternatywą może być po prostu śmierć głodowa, bo po wprowadzeniu do tych krajów neoliberalnego systemu, często lokalny interes nie ma szans na przetrwanie.
    Chociaż prawdą jest również, że czarni nie są bez winy, zwłaszcza ci, którzy dorwali się do władzy, często podatni na korupcję... chociaż też nie wszyscy... dobra, przytoczę więcej w następnym poście.

    OdpowiedzUsuń